W ostatnich dniach całą Polską wstrząsnęły dwie tragiczne śmierci – Anatola, który zginął z ręki proboszcza z Przypek oraz Dominika, pochłoniętego przez jezioro podczas próby harcerskiej na obozie. Zarówno zbrodnia, jak i bardzo złe decyzje podjęte przez młodych ludzi, na tak wielu poziomach wywołują niewyobrażalny ból. W jednym przypadku najprawdopodobniej zadziałały silne emocje, a w drugim kompletny brak wyobraźni, Trudno nie zadawać sobie pytania „jak mogło do tego dojść??”. Tak wielu osobom w tych dniach zawalił się świat. W obu przypadkach sprawcy reprezentowali instytucje, które powinny być wzorami troski o człowieka i stróżami bezpieczeństwa i które w moim osobistym życiu były przestrzeniami dojrzewania do bycia tym, kim jestem dzisiaj. Tym razem jednak konkretni ludzie w tych instytucjach zawiedli. Z przejęciem odmawiałam wczoraj modlitwę, jaką warszawski arcybiskup zarządził we wszystkich parafiach archidiecezji w geście prośby o przebaczenie za ten haniebny czyn naszego współbrata w wierze. Modlitwa nie przywróci życia ani Anatolowi ani Dominikowi, ale może wnieść światło do tej ciemności, w jakiej się znaleźliśmy, a to już bardzo dużo.  

Dzisiaj nadeszła do mnie też pewna bardzo pozytywna wiadomość. Prawie 10 lat temu pracowałam w gimnazjum w Gdyni jako katechetka i  trzy tygodnie przed rekolekcjami wielkopostnymi wykruszyła mi się ekipa, która miała je poprowadzić. Poruszyłam niebo i ziemię, żeby zebrać nowy skład i wsparli mnie wtedy nie tylko znajomi z Trójmiasta i jezuiccy nowicjusze, ale też kilka osób z Poznania. Powstał doskonały Dream Team, który po zaledwie kilku godzinach wspólnych spotkań, poprawdził rekolekcje wspanialsze niż te pierwotnie planowane,  a dzisiaj Ania podzieliła się takim echem tamtych wydarzeń:   

 Wczoraj idąc sobie spokojnie po moim ukochanym mieście zaczepia mnie młoda dziewczyna. Poza tym, że częstuje mnie czymś dobrym, to zaczyna rozmowę:
– Pamięta Pani rekolekcje dla gimnazjalistów? Spotkałyśmy się tam.
W tym momencie w mojej głowie pojawiają się wspomnienia. Pewna nauczycielka religii chcąc ratować sytuację, której serio zależało na tych dzieciakach, skrzyknęła ludzi z całego Trójmiasta, żebyśmy razem stworzyli rekolekcje dla gimnazjalistów. Praktycznie się nie znając. Podjęliśmy się tego.
– Dobrze wspominam ten czas, i to jak to zostało przeprowadzone. – mówi dalej.
Z tego co mówi miałam wrażenie, że zobaczyła jakiś taki inny Kościół – żywy? Młody? Radosny? Jakiś inny niż znała dotychczas. To może moje wrażenie. Ale na pewno doświadczenie tych rekolekcji zostawiło w niej – i z tego co mówiła nie tylko w niej – „dobry ślad”. A minęło wiele lat.
Czy to nie jest piękna ilustracja dzisiejszej Ewangelii o ziarnku gorczycy? Mówimy, działamy, jesteśmy – ze świadectwem i przekazem Dobrej Nowiny. Kiedy wyrośnie z tego coś dobrego? Czy się o tym dowiemy? Nie wiem. Czasami tak, innym razem nie.
Jedno jest pewne. Nie zniechęcaj się.
Nigdy nie wiesz w kim, Twoje świadectwo zostawi ślad.

Trudno się nie zgodzić, że to małe ziarenko wtedy zasiane, dzisiaj przyniosło owoce, o których nie mieliśmy najmniejszego pojęcia. Patrząc jak śmierć przeplata się z życiem, trudno mi oprzeć się wrażeniu, że czasem chwila niepostrzerzenie może zmienić tak wiele. Kruchość istnienia i świadomość, że nie wiemy ile jeszcze dane jest nam dni na tym świecie, może nam przypominać o tym żeby z wdzięcznością przyjmować każdą chwilę, a nawet najmniejsze dobro może odmienić czyjeś życie. Ziarnko nadziei w ciemności świata.