Blog Ewy Bartosiewicz

Miesiąc: marzec 2022

Zbaw nas, Panie, od nienawiści

Dwudziesty czwarty dzień Wielkiego Postu. Trzydziesty dzień wojny. Zwiastowanie Maryi.

Z każdym dniem, w którym zaraz za naszym płotem umierają niewinni ludzie, a miasta zrównywane są z ziemią, staje się dniem walki o miłość w sercu. O to, by patrząc na to, wciąż błogosławić, a nie złorzeczyć; by kochać, a nie nienawidzić; by zwyciężył szacunek, a nie pogarda. Ostatnio coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że łatwo wybaczać zmarłym dyktatorom i równie łatwo żyjącym życzyć śmierci. Dlatego potrzeba dużo łaski żeby zobaczyć jaka jest w tym wszystkim perspektywa Boża. Nic lepiej niż dzisiejsze święto nie obrazuje tego, jaka jest Jego odpowiedź na okrucieństwo, niesprawiedliwość i przemoc. Jego odpowiedzią jest wcielenie. Jego odpowiedzią jest umrzeć za każdego bez wyjątku. 

Nie jestem wielką fanką „zawierzeń”, ale dzisiejszy akt papieża przypomniał mi o tym, że wiara polega dzisiaj na nie utraceniu nadziei, że każdy może się nawrócić i wybrać dobro. Każdy, czyli przede wszystkim ja. Jeśli ocalę moje serce od nienawiści i pogardy, a skupię się na tym, by kochać tych, których Bóg postawił na mojej drodze, to świat będzie o tyle właśnie piękniejszy. I to jest bardzo dobra nowina.

Patrzę dzisiaj na tę odważną młodą dziewczynę, która miała wszelkie prawo czuć się zagubiona i zdezorientowana, a jednak wybrała pójście w ciemno za szalonym Bożym planem. Mogła bać się niewiadomej przyszłości i całkiem prawdopodobnego ukamienowania, a jednak zdecydowała się zaufać. W każdym z nas też toczy się walka – czasem o wielkie życiowe decyzje, a czasem o zwykłe codzienne postawy wobec tego, co przeczytamy w nagłówkach serwisów informacyjnych.

Chroń nas, Panie, od pogardy. Przed nienawiścią strzeż nas, Boże.

Obraz zwiastowania by Mateusz Orłowski SJ. Zachwycający! Nieprawdaż?

Rzeź niewiniątek

Osiemnasty dzień Wielkiego Postu. Dwudziesty czwarty dzień wojny. Uroczystość św. Józefa.

Dzisiaj na wykładzie z filozofii Gottfried Leibniz i jego słynne zdanie, że „żyjemy w najlepszym z możliwych światów”, bo Bóg mógł stworzyć tylko coś najdoskonalszego. Czemu więc nie zlikwidował zła i cierpienia? Bo wraz z nimi ze świata musiałoby zniknąć również jakieś dobro i bilans ostatecznie okazałby się mniej doskonały. Wolna wola kosztuje nas wiele błędnych wyborów, ale jej brak byłby jednocześnie pozbawieniem nas miłości. Czy zatem świat z tą wojną jest lepszym światem niż bez tej wojny? Zdanie to brzmi przerażająco, ale jednak nie mogę powiedzieć, że nic za tym nie przemawia.

Gdyby ktoś powiedział mi miesiąc temu, że Polska przyjmie 2 mln uchodźców, otworzy dla nich swoje domy i ponad podziałami rzuci się do pomocy, to z pewnością bym w to nie uwierzyła. Gdyby ktoś powiedział, że świat choć na chwilę oderwie się od swojego buisiness as usual i stanie w obronie słabszego, to miałabym do tego wiele dystansu. Gdyby ktoś powiedział, że były komik, jako polityk, może stać się wzorem dla światowych przewódców w zaledwie tydzień, pokazując, że prawdziwy lider jest blisko ludzi i nie zostawia ich w potrzebie, miałabym wątpliwości. Ta wojna jest z pewnością jednym z najtragiczniejszych do tej pory wydarzeniem XXI wieku. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że „gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5,20)

Dzisiejszy patron przywołał w mojej głowie inne tragiczne wydarzenia z przeszłości – rzeź niewiniątek. Herod owładnięty rządzą władzy i zazdrością postanowił wymordować wszystkie dzieci do lat dwóch. Bóg z całą pewnością nie chciał śmierci żadnego z nich, a jednak nie powstrzymał tych, którzy udali się, by wykonać okrutny rozkaz. Dzisiaj też nie ma zamiaru w cudowny sposób powstrzymywać bomb Putina, ale możemy być pewni, że bohaterstwo małych Ukraińców nie pozostanie bezowocne, bo obudziło już miliony serc, które gotowe są wyjść ze swoich stref komfortu, by podzielić się miłością. Dwa tysiące lat temu Józef uratował Syna Bożego uciekając w środku nocy do Egiptu i dzięki temu mógł wypełnić się plan zbawienia. Nie wiemy jeszcze jak potoczą się dalsze losy Ukrainy i świata, ale wierzę, że ukraińskie dzieci bawiące się dzisiaj na naszych ulicach mają w sobie coś z małego Jezusa. Obyśmy je przyjęli jak małych Bożych posłańców.

Kobiece oblicze wojny

Słuchając dzisiaj modlitwy Estery z pierwszego czytania miałam przed oczami dzielne ukraińskie kobiety. Te, które wędrują do obcego kraju, żeby ratować przed śmiercią swoje dzieci, ale też te, które idą na front, by walczyć o godną przyszłość dla nich. Moje myśli powędrowały więc od królowej Estery, roztropnie posługującej się dyplomacją, aż do nieustraszonej Judyty, która podstępem ucina głowę Holofernesowi jego własnym mieczem. Obie bohaterki Starego Testamentu nie działały we własnym imieniu, ale wsłuchując się w głos Boga ryzykowały życiem, by uwolnić swój lud. W naturze nie ma większej siły i determinacji niż matka broniąca swoich dzieci. A jeśli dodatkowo wspomaga ją Duch Święty, to mogą dziać się cuda. Nie całkiem chybiona wydaje się więc akcja naszej Pierwszej Damy #RussianWomenStopTheWar”. Obawiam się jednak, że te, które do tej pory próbowały, siedzą już w rosyjskich więzieniach. Czy znajdą się dziś kobiety, których siła i delikatność zwyciężą żądzę władzy i okrucieństwo? Nie wolno nam tracić nadziei.

Minęły zaledwie dwa tygodnie, a wydaje się, że obrona Ukrainy trwa już dużo dłużej. Powraca pytanie o wojnę sprawiedliwą, która już odchodziła do lamusa w imię pacyfistycznej wizji świata, ale którą musieliśmy naprędce zrehabilitować w obliczu inwazji, której (prawie) nikt w XXI w. się nie spodziewał. Za naszym marzeniem „nigdy więcej wojny” nie może stać nadzieja, że Ukraińcy przestaną walczyć i nastanie spokój, bo to przecież oznaczałoby, że silniejszy ma zawsze rację. Jednak to na całej reszcie świata spoczywa obowiązek, by tego słabszego obronić. Bóg najprawdopodobniej nie będzie boską mocą zatrzymywać bomb, ale będzie działać w sercach tych, którzy mają środki i władzę. Ich też w odpowiednim momencie rozliczy z tego czy interesy nie okazały się dla nich ważniejsze.

A my na pewno możemy się dalej modlić o cud. Ja od tygodnia odmawiam Sekwencję do Ducha Świętego, która w nowych okolicznościach nabiera nowych znaczeń. Może i Was zainspiruje:

Przybądź Duchu Święty
Spuść z Niebiosów wzięty
Światła Twego strumień
 
Przyjdź ojcze ubogich
Dawco darów mnogich
Przyjdź światłości sumień
 
O najmilszy z gości
Słodka serc radości
Słodkie orzeźwienie
 
W pracy Tyś ochłodą
W skwarze żywą wodą
W płaczu utulenie
 
Światłości najświętsza
Serc wierzących wnętrza
Poddaj swej potędze
 
Bez Twojego tchnienia
Cóż jest wśród stworzenia
Jeno cierń i nędze
 
Obmyj co nieświęte
Oschłym wlej zachętę
Ulecz serca ranę
 
Nagnij co jest harde
Rozgrzej serca twarde
Prowadź zabłąkane
 
Daj Twoim wierzącym
W Tobie ufającym
Siedmiorakie dary
 
Daj zasługę męstwa
Daj wieniec zwycięstwa
Daj szczęście bez miary

 

 

© 2024 Spojrzenie Serca

Theme by Anders NorenUp ↑