Blog Ewy Bartosiewicz

Miesiąc: grudzień 2023

Szczęśliwego Nowego Roku!

Pierwszego stycznia już po raz 57 obchodzimy Światowy Dzień Pokoju. W ostatnich latach chyba z coraz większą determinacją wypowiadamy nasze modlitwy o pokój na świecie, bo nieuchronnie czujemy, że wojna staje się jedną z realnych opcji. Jak co roku na dzisiejszy dzień papież kieruje do nas słowo (znajdziecie tutaj) i tym razem jest ono skupione wokół szans i zagrożeń, jakie niesie sztuczna inteligencja. To, co ja z tego tekstu biorę dla siebie, to przypomnienie, że żadne systemy cyfrowe nie są bezstronnym i obiektywnym źródłem informacji, a jedynie wypadkową decyzji, myśli i intuicji konkretnych ludzi ze swoim systemem wartości i nastawieniem do świata. „Musimy pamiętać, że badania naukowe i innowacje technologiczne nie są oderwane od rzeczywistości i „neutralne”, lecz podlegają wpływom kulturowym. Jako że, są one w pełni działaniami ludzkimi, to obierane przez nie kierunki odzwierciedlają wybory uwarunkowane wartościami osobistymi, społecznymi i kulturowymi każdej epoki. Odnosi się to także do osiąganych przez nie rezultatów: właśnie dlatego, że są one wynikiem specyficznie ludzkiego podejścia do otaczającego świata, zawsze mają wymiar etyczny, ściśle związany z decyzjami tych, którzy projektują eksperymenty i ukierunkowują produkcję ku określonym celom. Dotyczy to również form sztucznej inteligencji.” 

Możemy mieć obawy, że roboty kiedyś zyskają samoświadomość i zechcą zniszczyć naszą planetę, ale tu i teraz dzieje się to zupełnie nie spektakularnie, jak od lat, za pomocą broni, czołgów i bomb. Na całym świecie giną niewinni ludzie z powodu chciwości i obsesji władzy innych, a na naszym lokalnym podwórku to my sami sobie nawzajem robimy krzywdę. O tym będzie moja noworoczna refleksja, a w tle, już tradycyjnie, piosenka z najnowszej płyty Kwiatu Jabłoni 😉 

Szczęśliwego Nowego RokuŻyczymy sobie dzisiajUśmiechy mamy doczepioneBo trudno rok kolejny witaćGdy te poprzednie światem chwiałyI opuściły nas w nastrojuŻe w wielkim niedowierzaniuŻyczmy sobie pokoju

Mimo przerażającej rzeczywistości w różnych częściach świata, nasze uśmiechy dziś nie muszą być doczepione, ale mogą być całkiem naturalne i szczere, bo zawsze będzie istnieć napięcie między różnymi perspektywami. Może właśnie przeżywam coś trudnego i wydaje mi się, że nic dobrego już mnie nie spotka, a może jestem po doskonałym spotkaniu z przyjaciółmi i mam wrażenie, że życie jest niesamowicie piękne. Czasem spojrzę na to jak ludzie dokonują odkryć naukowych, pomagają sobie wzajemnie, poświęcają swój czas i pieniądze, by świat był lepszy i myślę sobie „ależ ludzie są dobrzy!”, ale za chwilę mój wzrok padnie na wojny, okrucieństwa, ludobójstwa, gwałty i rozboje. W mojej głowie w ciągu sekundy powstaje myśl: „ależ ludzie są podli!”. Wszystkie te rzeczywistości są jak najbardziej prawdziwe i co więcej, możemy być pewni, że współistnieć będą do końca czasów. Dopiero powtórne przyjście Chrystusa odmieni świat na zawsze i czasami nie pozostaje nic oprócz tego, by się o to modlić. Co nie oznacza, że nie mamy sobie życzyć pokoju, bo pokój na świecie jest nieodłącznie związany z pokojem serca każdego z nas.

Więc właśnie dzisiaj, chociaż na chwilę
Poczuć by się chciało, że
Wszystko będzie wybaczone
Mogę ruszyć w każdą stronę

Nie ma nic ważniejszego dla pokoju serca niż umiejętność wybaczania i przyjmowania przebaczenia. Moment, w którym powiemy drugiej osobie słowo „przepraszam” i usłyszymy, że zostało nam wybaczone, jest jednym z najcenniejszych momentów w każdej relacji, a kiedy usłyszymy w konfesjonale, że Bóg też odpuszcza nam nasze grzechy, to naprawdę możemy z nową energią ruszyć w każdą stronę. Jakiekolwiek zarzuty by nie stawiać spowiedzi usznej i zasadności wypowiadania przed obcym człowiekiem swoim najciemniejszych tajemnic, to właśnie potwierdzone przez Kościół i wypowiedziane głośno „idź w pokoju” jest najmocniejszym doświadczeniem miłosiernego Boga, jakie mamy dostępne na tym świecie. Trudno mi więc u początku kolejnego roku nie patrzeć z wdzięcznością na wszystkich wspaniałych spowiedników, którzy towarzyszyli mi przez lata mojej chrześcijańskiej drogi. Dziękuję!

Tak chcielibyśmy mniej się przejmowaćMniej głupiej złości trzymać w głowachKtórej najwięcej do samych siebieMamy, nie mogąc zacząć od nowa

Choć wybaczenie innym i przyjęcie przebaczenia jest czymś fundamentalnym, jestem przekonana, że właśnie wybaczenie samemu sobie może okazać się nie tylko najtrudniejsze, ale też decydujące o naszej wieczności. Dla Boga nie ma grzechu, który nie mógłby zostać wybaczony, ale Jego miłosierdzie trzeba jeszcze przyjąć. „Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł za nas śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?” (Rz 8,34). On nie może, ale my sami, owszem. To bardzo wyrafinowana wersja pychy, która nie pozwala uznać, że jesteśmy słabi i pójść dalej z nadzieją, że Bóg będzie nas kształtował. Może to dla kogoś wezwanie na dzisiaj, by zapłakać razem ze św. Piotrem po jego zdradzie i pozwolić Jezusowi spojrzeć na siebie z miłością.

Oby nie minęły z wiatremMe pragnienia nieodparteŻyły w czynie, a nie w słowieTego właśnie życzę sobie

Oby nasze noworoczne pragnienia pokoju, nadziei i radości żyły w nas każdego dnia tego nowego roku i nie dały się przytłoczyć codzienności, która czasem będzie wydawać się nie do zniesienia. Najważniejsze, by nie skończyło się na pobożnych życzeniach, ale by te pragnienia realizować w praktyce. Ignacy mówi na samym końcu swoich Ćwiczeń Duchowych, że „miłość winno się zakładać więcej na czynach niż na słowach” (ĆD 230), bo nie polega ona na mówieniu tylko, że się kocha, ale muszą iść za tym konkretne gesty, poświęcony czas i włożony wysiłek. Podobnie z nadzieją – ona nie polega na czekaniu aż pokój sam nastanie na ziemi, ale na budowaniu lepszego świata centymetr po centymetrze tam gdzie mamy na to wpływ. Tego właśnie życzę dzisiaj sobie i Tobie.  

Świąteczny czas relacji

Za chwilę świętować będziemy najważniejsze wydarzenie w historii ludzkości – moment, w którym Bóg stał się człowiekiem. Dlaczego wszechmogący Stwórca zdecydował się zawiesić swoją boską moc i przyjąć ograniczenia świata stworzonego? Odpowiedzi na to pytanie jest wiele, ale do mnie przemawia dzisiaj szczególnie jedno: Bóg zapragnął wejść z nami w ludzkie relacje. Dlatego też wszystko w chrześcijaństwie jest relacyjne – modlitwa to nie wymawianie magicznych zaklęć, ale rozmowa i spotkanie z żywym Bogiem, grzech to nie przekroczenie prawa, ale zaburzenie przyjaźni z Bogiem i ludźmi. 

Jezus nie przyszedł na świat po to, by głosić wypełnienie prawa, mówić o królestwie Bożym, uzdrawiać i czynić cuda. Wszystko to Bóg z powodzeniem przez setki lat robił przez swoich proroków. Syn Boży stał się człowiekiem, by doświadczyć na własnej skórze radosnych spotkań z przyjaciółmi, wspólnych rodzinnych pielgrzymek, rozmów do późnej nocy o tym co ważne, pocieszenia w chwilach zwątpienia… i choć ostatecznie prawie wszyscy Go zostawili w godzinie śmierci, jestem przekonana, że nie zamieniłby ich na doskonałych i nieskazitelnych wyznawców. Miłość polega na wspólnym budowaniu z tego co niedoskonałe.

Dlatego te święta nie są o jedzeniu i czystych oknach, nie są o prezentach i świątecznych piosenkach, nie są o ubieraniu choinki i pieczeniu pierniczków… chyba, że z tego wszystkiego zrobimy odpowiednie przestrzenie do budowania relacji. Te święta są o tym, że nie ma we wszechświecie nic ważniejszego niż czas spędzony z bliskimi, a w szczególności z Tym, który jest nam najbliższy, choć nie zawsze o tym wiemy i pamiętamy. 

W nowym roku razem z Agatą i Karoliną zaczynamy projekt, którym bardzo się cieszę – spotkania dla kobiet wokół serialu The Chosen. Formuła jest tak prosta, że aż banalna, ale w 4 dni zgłosiło się więcej chętnych niż jesteśmy w stanie pomieścić. Tak wielka jest tęsknota za byciem razem, dzieleniem się modlitwą i życiem. Życzę więc dzisiaj sobie i Wam wszystkim, by nadchodzące dni, gdziekolwiek i z kimkolwiek będziecie, były przestrzenią miłości.

Adwentowe Słońce

Adwent to jeden z moich ulubionych okresów liturgicznych. Jest pełen symboli i przedziwnego światła, kiedy wokół panuje wieczna noc. Wychodzisz ciemno, wracasz ciemno… i czasem zaczynasz wątpić w istnienie dnia. W tym roku do mojego Adwentu dużo światła wniosła „Piosenka o słońcu” Kwiatu Jabłoni. 

Więc zostań ze mną, bądź moim słońcemKtóre zawsze powracaDni początkiem i ich końcemCiemność światłem przeplataj

Roraty są jednym z niewielu polskich pobożności ludowych, które budzą mój zachwyt. Liturgia o świcie nie tylko sprawia, że te ciemności przeplatane są światłem, ale też zachęca do tego, by to Jezus był początkiem naszego dnia i od rana nastrajał naszą duszę ku wieczności. W tym roku te poranne pobudki są dla mnie łatwiejsze niż zazwyczaj, bo już od jakiegoś czasu wstaję o 5 rano (tak, dobrze czytasz! 😉 ) Zachęcił mnie do tego filmik Przeciętnego Człowieka, a duchowo potwierdził filmik o. Adama Szustaka, który zupełnie niespodziewanie skomentował czytanie z Księgi Mądrości (Mdr 6, 12-16).

Dziś już nie umiem patrzeć w horyzontNie czując, że mi zależyBo on jednocześnie mi mówi, że wszystkoKiedyś na zawsze się zmieni

Adwent to nie czas oczekiwania na 25 grudnia, ale na coś znacznie głębszego. Co roku przygotowujemy się do tego, żeby na nowo odkryć co konkretnie oznacza dla nas wcielenie i jakie ma konsekwencje w naszym osobistym życiu. Gdyby miało to być tylko wspomnieniem wydarzenia narodzin Jezusa w Betlejem sprzed 2000 lat, to niewiele by to było warte. W adwentowym oczekiwaniu mamy natomiast jeszcze jeden wymiar, szczególnie podkreślony w pierwszych dniach tego okresu – oczekiwanie na paruzję. Warto nie tylko przypominać sobie o tym ostatecznym przyjściu Mesjasza, ale może właśnie patrząc na wschodzące na horyzoncie słońce, uświadomić sobie, że jesteśmy tu tylko na chwilę, a gdy wszystko na zawsze się zmieni, będziemy nieustannie w Jego miłującej obecności.    

I ja tak jak każdy mam niepokojeŻe w biegu życie przegapięA razem z tobą widzę na nowoNiczego nie tracę

Dobrze jeśli czas Adwentu będzie dla nas momentem zatrzymania i refleksji, ale dla większości pewnie nie będzie. Domykanie ostatnich spraw przed świętami, przygotowania do wigilii i mnóstwo innych codziennych zadań mogą powodować w nas niepokój i frustrację. Czas znowu przelatuje nam przez palce, mimo że tym razem miało być inaczej. A jednak tak niewiele trzeba, by był to owocny czas – wystarczy zaprosić Boga do całej tej naszej bieganiny i z uśmiechem zaśpiewać Mu: „Razem z Tobą widzę na nowo – niczego nie tracę”.

To jasne jak słońce, bez cienia wątpliwościBez cienia wątpliwościŻe z tobą mi lepiej, nie umiem już bez ciebieNie umiem nic bez ciebie

Bez cienia wątpliwości wiadomo, że z Jezusem lepiej i że bez Niego nic. Może o tym przede wszystkim powinien być Adwent.

© 2024 Spojrzenie Serca

Theme by Anders NorenUp ↑