Na horyzoncie widać już nowy rok szkolny. Nowe wyzwania i stare trudności. Choć muszę przyznać, że za niektórymi uczniami się już nieco stęskniłam, to mam świadomość, że to pewnie tylko niepoprawny optymizm nauczyciela objawiający się w połowie sierpnia 😉 Co by jednak nie mówić, wakacje miałam piękne i z nowymi siłami wracam do boju z codziennością. Po raz kolejny miałam wielką przyjemność w sumie cały miesiąc spędzić na różnego rodzaju ćwiczeniach duchowych, zostawiając sobie na deser swoje własne rekolekcje. Wiele Wam nie opowiem, ale mogę się podzielić jedną małą przygodą, która okazała się całkiem pouczająca.

Pewnego dnia wstałam rano z myślą, że zjadłabym sobie śliwki. Zaskoczyła mnie nieco ta myśl, bo ani nie są to jakoś moje szczególnie ulubione owoce, ani nie było żadnego konkretnego powodu, by właśnie teraz mieć na nie ochotę. Szybko jednak zracjonalizowałam sobie nagłą owocową zachciankę, uświadamiając sobie, że czas na śliwki to chyba dopiero we wrześniu, więc należałoby jeszcze cierpliwie poczekać. Wydawać by się mogło, że to będzie tyle w temacie, ale ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, na obiedzie pojawiły się właśnie one – śliwki w swej pięknej purpurowej postaci! Nie zdążyłam jeszcze wyjść z podziwu dla zaskakujących niespodzianek Pana Boga, kiedy okazało się, że to nie będzie słodki duchowy cukierek, ale raczej kwaśna lekcja do zapamiętania. Nie trudno się domyślić, że śliwki okazały się niedojrzałe i z trudnem przełknęłam je w ramach podwieczorka. Zostawiły swój rekolekcyjny ślad w dzienniku duchowym brzmiący: „Miej cierpliwość, bo inaczej będziesz jeść niedojrzałe śliwki”.

Cierpliwość to cnota, której chyba wszystkim nam potrzeba. Nie dziwne, że jest to jeden z owoców Ducha Świętego, bo ewidentnie potrzeba łaski, żeby czekać bez narzekania i próby przyspieszania na siłę pewnych procesów. Czasem droga przez pustynię się dłuży, ale Bóg wie co robi. „Niech zaś dla was, umiłowani, nie będzie tajne to jedno, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka – ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia.” (2P 3,8-9)  Na szczęście, choć my często ciepliwość tracimy, to Jemu nigdy jej nie zabraknie!