Ostatnie dni są dla mnie trudne. Znalazłam się na wojnie, w której dla wielu „ci drudzy” jawią się jako zło wcielone. Niestety mało zostało z postawy ewangelicznej u tych, co mieli Ewangelię na ustach i niebardzo tolerancyjni okazali się ci, co występowali z toleracją na sztandarach. A po środku my – ci, którzy zawieszeni w próżni między informacyjnymi bańkami, zalewani jesteśmy nienawiścią z obu stron barykady; ci, którym w codziennych rozmowach przychodzi bronić jednego i drugiego frontu; ci, którzy nadal mają szacunek do każdego, bez względu na to gdzie postawili krzyżyk i do tych, którzy w niedzielę poszli na lody zamiast stawiać krzyżyki; ci, którzy wcale nie cieszą się wysoką frekwencją, bo wiedzą, że stoi za nią przekonanie, że jak wygra „ten drugi”, to trzeba się będzie zacząć pakować. Nie mam pojęcia ilu nas jest – może garstka, a może całe miliony. Czuję dzisiaj jednak ciężar odpowiedzialności na naszych barkach, by być pomostem, który sprawi, że posklejamy ten kraj na pół pęknięty.
Od jakiegoś czasu wciągnęłam się w układanie puzzli. Podoba mi się jak z chaosu przeróżnych kawałków powstawać zaczyna całość, która ma sens. Fascynują mnie te momenty, kiedy wydaje się, że musiałam pogubić jakieś emementy, bo na pewno nic nie pasuje w miejscu, na które patrzę, a za chwilę okazuje się, że jednak coś się znajduje. Albo ten moment, kiedy dwa ułożone większe kawałki w zaskakujący sposób nagle zaczynają się ze sobą łączyć. Wtedy uświadamiam sobie, że coś co mentalnie wydawało mi się niesamowicie daleko, może być bliskie, na wyciągnięcie ręki. Dotyczy to każdego „innego” w naszym życiu. Tego, kto inaczej myśli, ma inną wrażliwość, inaczej przeżywa rzeczywistość. Jeszcze bardziej jednak dotyczy Boga, który jest tak bardzo inny od nas, jak to tylko możliwe – On Stwórca, a my stworzenia. Jego myśli nie są naszymi myślami, ani nasze drogi Jego drogami (por. Iz 55,8-9), a jednak On nas nigdy nie porzuca. On potrafi kochać, choć każdego dnia ciągle na nowo nie żyjemy tak, jak On by tego chciał.
Co teraz robić w tej podzielonej rzeczywistości? Może czasem wyłączyć telefon i poukładać puzzle? Może czasem bardzo na serio pomodlić się o jedność? A może po prostu robić swoją robotę i małymi kroczkami udowadniać, że świat jest o wiele piękniejszy niż kreują go media? Ja np. w czwartek będę miała zaszczyt i przyjemność powiedzieć kilka słów do młodych przed bierzmowaniem. I sama sobie przypomnę, że On jest większy od wszystkiego co może nas dzisiaj niepokoić.
Najnowsze komentarze