O śmierci Benedykta XVI dowiedziałam się przemierzając w deszczu ulice Londynu, gdzieś między opowieściami o królewskiej rodzinie a zmianą warty konnej straży. Nie była to szokująca wiadomość. Papież senior miał już przecież swoje lata i z pewnością zasłużył na kolejny etap swojego życia – ten wypełniony miłością, bez bólu, wieczny. A jednak w jakiś sposób się nie spodziewałam, śmierć zawsze zaskakuje. Nie będziemy mieć 3 papieży 😉
Słuchając o tym jak wielkim wydarzeniem był w Londynie pogrzeb królowej i jak bardzo Brytyjczycy zaangażowani są w życie królewskiej rodziny, zaczęłam zastanawiać się nad znaczeniem władzy jako takiej. Nie sposób nie pomyśleć, że przedwczoraj też odszedł władca. Papież Benedykt XVI pozostawił po sobie wspomnienie serca otwartego, pokornego i zanurzonego w Ewangelii. To był wielki teolog, głoszący bliskość Osobowego Boga. Miał też jednak władzę bardzo przyziemną i pewnie moglibyśmy się sprzeczać czy zawsze używał jej w najwłaściwszy sposób. Jednocześnie znaleźlibyśmy tysiące świadectw tego, że swoim życiem prowadził ludzi do świętości i to jest kluczowe.
Do całej tej układanki władzy dochodzi jeszcze jeden kawałek. Bardzo ciemny, jakby zupełnie nie pasujący do reszty obrazka – historia Marko Rupnika SJ. Kilka dni temu na lotnisku w Warszawie czytałam artykuł Moniki Białkowskiej i włos jeżył mi się na głowie z każdym zdaniem coraz bardziej. Jakim sposobem człowiek tak zdegenerowany, z absolutnie obrazoburczą teologią, mógł być zapraszany na rekolekcje i promowany na całym świecie? Nie mieści mi się to w głowie, ale jedyne słowo, które mi się nasuwa to „władza”. Bardzo źle użyta, niszcząca, brutalna. Wielu zależało na tym, by prawda nie wyszła na jaw i musiały to być bardzo przykre motywacje. Dzisiaj, patrząc na mozaiki, które do tej pory naprawdę mi się podobały, widzieć będę niestety pomnik pychy, przemocy i obojętności. Przypomnienie tego, że żyjemy w grzesznym świecie. Najgorszym nie są jednak błędy tego jednego człowieka, ale cała struktura zła, z jaką mamy do czynienia (którą zresztą św. Ignacy doskonale pokazuje w I Tygodniu Ćwiczeń Duchowych).
Władza potrafi niesamowicie zmieniać ludzi. Powstały na ten temat setki powieści, ale jest to też naszym codziennym doświadczeniem. I nie chodzi tylko o tę na najwyższym stopniu hierarchii. Każdy z nas ma na tym świecie jakiś autorytet. Jedni o zasięgu światowym – jak papieże, królowie i znani artyście. Inni tylko lokalnie, wobec najbliższych, w kontekście rodziny, pracy, parafii, wspólnoty. Mamy wpływ na tych, którzy są obok i może to być wpływ bardzo różny: możemy prowadzić do dobrego, ale możemy też sprowadzać innych na złą drogę – świadomie lub nie. To olbrzymia odpowiedzialność, z której często nie zdajemy sobie sprawy, a z której niechybnie będziemy sądzeni. Życzę nam wszystkim w tym nowym roku, byśmy byli dla innych inspiracją, światłem i źródłem nadziei. Taka władza została dana nam wszystkim i obyśmy jak najczęściej robili z niej użytek.
Najnowsze komentarze