Wczoraj świętowaliśmy wielkiego patrona Polski – Andrzeja Bobolę SJ, niestrudzonego orędownika pojednania, który wyruszał na peryferia w poszukiwaniu zagubionych owiec. Temat jedności jest mi bardzo bliski, chyba szczególnie w czasie kiedy pokój przestał być oczywisty, a podziały wydają się być głębokie jak nigdy. Niedawno miałam okazję przeczytać Adhortację Reconciliatio et paenitentia (kazali na egzamin, ale nie żałuję ;)), w którym padają słynne słowa Jana Pawła II „pojednanie nie może być mniej głębokie niż sam rozłam”. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że dokument wydany rok po moim urodzeniu jest aż nazbyt aktualny i wciąż tak wiele jest do zrobienia w kwestii pojednania na tak wielu płaszczyznach. 

W ostatnich dniach nie myślę jednak o podziałach między nami, o tworzonych kastach i klanach, o wzajemnej wrogości i nierozumieniu. Myślę raczej o tym jak bardzo sama w sobie potrzebuję pojednania. Łapię się na tym, że cieszę się jakąś małą codzienną rzeczą i nagle orientuję się, że przecież jest wojna tuż za naszą granicą, że giną ludzie, że jest mega inflacja, że przyszłość niepewna, że brak jasnego planu…  i w jednej chwili pozwalam sobie odebrać radość i spokój, bo spojrzałam z nieco innej strony. Dzieje się jednak też proces odwrotny – zamartwiam się, że tyle jeszcze niezałatwionych spraw, znowu o czymś zapomniałam, brakuje ocen w dzienniku, a kosztorys na wycieczkę nie gotowy… i nagle doznaję małego oświecenia, w którym orientuję się, że przecież świat już został zbawiony, że jestem wystarczająca, że wszystko ułoży się jak zawsze. Świat jest pełen kontrastów i wszystkie te perspektywy są prawdziwe. Żadnej nie wolno mi pominąć, bo to oznaczałoby trwanie w jakiejś iluzji. Co jednak ważne, to ode mnie zależy, czy skupię się na tej, która daje życie, czy tej, która je odbiera. 

Bóg sprawia, że wszystkie pozornie sprzeczne perspektywy, tworzą ostatecznie jeden obraz, który kiedyś okaże się mieć sens i ułoży się jak piękne dzieło z małych różnorodnych puzzli. To co my dziś możemy zrobić, to nie zagubić się w zbyt wielu szczegółach (które warto potraktować brzytwą Ockhama ;)), ale też nie utonąć w bezkresie wielkiej polityki, teologii i socjologii. Pewnie złotym środkiem będzie zwyczajne bycie w pełni tu i teraz. Banalne, a tak niesamowicie trudne do wykonania.

W nabraniu odpowiedniej perspektywy mogą też pomóc rekolekcje, a szczególnie rekolekcje fotograficzne! 😉 Więcej info i zapisy na: https://eccc.pl/programy-i-zapisy/rekolekcje/rekolekcje-fotograficzne. A jeśli ktoś jeszcze nie wie, że organizujemy fantastyczny weekend z serialem The Chosen, to już ostatnia szansa żeby zdobyć jakieś miejsca 🙂 Zapisy tutaj: https://eccc.pl/programy-i-zapisy/rekolekcje/uczniowie-jezusa-skupienie-z-the-chosen