Za mną kolejna edycja rekolekcji fotograficznych. Za każdym razem z coraz większym zachwytem patrzę na działanie Duch Świętego w tym nietypowym połączeniu ducha ignacjańskiego z twórczością, kreatywnością i kontemplacją dzieła stworzenia. To zawsze ogromna radość i zaszczyt widzieć jak Bóg przemienia serca i uczy patrzeć z miłością. W tym roku usłyszałam największy komplement, jaki mogę sobie wyobrazić: „Myślałam, że to będą rekolekcje łatwe, miłe i przyjemne. Pomodlimy się, porobimy zdjęcia. Nie spodziewałam się, że będziemy schodzić tak głęboko!” Nie ma większej radości niż widzieć proces wychodzenia na głębię.

Jedna z rzeczy, o których wspominam na rekolekcjach to koncepcja zielonej mocy (viriditas) wg św. Hildegardy, mistyczki z XI w, znanej nam głównie z diet i przypraw, ale której wizja była znacznie szersza niż nam się wydaje. Nie jestem specjalistką od tej świętej, więc zostawiam Was z kawałkiem artykułu prof. Kowalewskiej:     

Choć świat został stworzony dla człowieka i ze względu na potrzeby człowieka, to w całym swym bogactwie i złożoności stanowi niejako jeden złożony organizm. Każdy z członków tego organizmu przenika siła, dzięki której te rzeczy istnieją. To moc Ducha Świętego, którego Hildegarda nazywa „rdzeniem” lub „korzeniem” każdego bytu. Dodatkowo wszelkie istoty żywe posiadają pewną moc życiową, zwaną przez wizjonerkę viriditas. Dzięki niej rosną, rozmnażają się, a także mogą się odradzać po okresach, w których ich funkcje życiowe – z różnych powodów – ulegają osłabieniu. Viriditas to taka „zielona siła życiowa”, która świadczy o witalizmie przyrody, jest podstawą dynamiki rozwoju i zdrowia organizmów. Jest ona warunkiem wszelkiego rozwoju, dojrzewania i owocowania. Hildegarda pisze w Liber divinorum operum: Per viriditatem ad fructuositatem, czyli „przez zieloną siłę do owocowania”. Zanikanie viriditas to utrata sił, co Hildegarda na podstawie własnych przeżyć określała jako odczucie wysychania krwi w żyłach i szpiku w kościach.” (prof. dr hab. Małgorzata Kowalewska, „Zielona Filozofia św. Hildegardy cz. II„)

Koncepcja zielonej siły podtrzymującej świat nieodłącznie kojarzy mi się też z encykliką Laudato Si, która jest bardzo bliska mojemu sercu i tylko ze względu na brak czasu nie zajmuję się już nią tak bardzo jak kiedyś. Szczególnie ważna jest dla mnie świadomość, że wszystko jest połączone i nic nie może istnieć w oderwaniu od świata. Jak pisał Thomas Merton – „Nikt nie jest samotną wyspą”. 

„Osoby Boskie są relacjami samoistnymi, a świat stworzony na wzór Boga jest siecią relacji. Stworzenia skierowane są ku Bogu, a cechą wszystkich istot żywych jest dążenie do innego stworzenia tak, że we wszechświecie można znaleźć niezliczone, trwałe relacje, które wzajemnie tajemniczo się przeplatają. Zachęca to nas nie tylko do podziwiania wielu powiązań istniejących między stworzeniami, ale prowadzi także do odkrycia klucza naszej samorealizacji. Byt ludzki bowiem tym bardziej się rozwija, tym bardziej dojrzewa i tym bardziej się uświęca, im bardziej wchodzi w relacje, przekraczając siebie, aby żyć w komunii z Bogiem, z innymi i ze wszystkimi stworzeniami. W ten sposób przyjmuje w swoim życiu ową dynamikę trynitarną, jaką Bóg w nim odcisnął od początku jego istnienia. Wszystko jest połączone, a to nas zachęca do dojrzewania w duchowości globalnej solidarności, która emanuje z tajemnicy Trójcy Świętej.” (Laudato Si 240)

Niech w ten wakacyjny czas, kiedy częściej mamy okazję do zachwytu nad stworzeniem, towarzyszy nam zielona siła, która daje życie światu, ale też w nas wlewa nową energię do działania na Bożą chwałę. 

Ja już opuszczam Falenicę, gdzie Pan Bóg pozwalał mi leżeć na zielonych hamaczkach i orzeźwiał moją duszę cudownym czasem towarzyszenia innym. Teraz czas ruszać dalej w drogę 😉