W Wielki Czwartek bezpośrednio przed przeistoczeniem wypowiada się słowa, które padają tylko raz w roku: „On to w dzień przed męką, to jest DZISIAJ, wziął chleb w swoje święte i czcigodne ręce…” To przypomnienie naznaczyło moje przeżywanie Triduum Paschalnego, kiedy pozwoliłam sobie zatrzymać się w tu i teraz, nie rozpamiętując przeszłości i nie roztrząsając niepewnej przyszłości. Jednocześnie jednak to DZISIAJ zawiera w sobie z całą mocą zarówno prawdziwe wydarzenia sprzed 2000 lat, jak i eschatologiczną nadzieję na wieczną ucztę Baranka w Nowym Jeruzalem.
Trwamy jeszcze w Oktawie Wielkanocy. Przez osiem dni naszym DZISIAJ jest nieustanna Niedziela Zmartwychwstania. Ileż to zdążyło się wydarzyć w tę Niedzielę! W skali wielkich spraw światowych, odszedł papież Franciszek, kończąc kolejny ważny etap w dziejach Kościoła, pod tak wieloma względami unikatowy i świeży. Zdążyliśmy już go pogrzebać i nieco podsumować ten pontyfikat. To co zostało mi z homilii pogrzebowej, to papież, który dbał, by Kościół otwarty był dla wszystkich i z muzeum stawał się coraz bardziej szpitalem polowym. Z autentycznym zaniepokojeniem pomyślałam sobie o tych wszystkich na marginesach świata i społeczeństw, których Franciszek rozumiał i przygarniał. Stracili właśnie ojca i znowu na chwilę zostali sierotami. Obyśmy jako Kościół potrafili ich nadal odnajdywać i kochać.
W skali małych spraw w moim małym świecie, w trwającym DZISIAJ zdążyłam pożegnać moją ukochaną klasę wychowawczą, która przez ostatnie cztery lata była dla mnie źródłem wielu radości i wzruszeń. Dostałam od nich wspaniałe tablo, na którym każdy jest superbohaterem. Rzeczywiście przeszli przez ten niełatwy czas, pokazując, że mogą wiele, opierając się nie tylko na swoich super-mocach, ale przede wszystkim na mocy wspólnoty. W środę, kiedy przybijałam pieczątki z orzełkiem na świeżo wydrukowanych świadectwach tuż nad napisem: „Świadectwo jest dokumentem potwierdzającym posiadanie wykształcenia średniego”, nie mogłam się nie wzruszać na myśl, że tak szybko to minęło i oni już tacy dorośli…
Na deser jeszcze w trwającym DZISIAJ miałam pierwszy wykład z patrologii. Przebiegliśmy przez wiele starożytnych dokumentów i apokryfów, poszukując tego w jaki sposób żyli pierwsi chrześcijanie. Na koniec jednak urzekła mnie historia z tzw. Ewangelii Nikodema. Akcja rozgrywa się tuż po ukrzyżowaniu, kiedy to do Nieba dobija się Dobry Łotr, mówiąc, że Jezus obiecał mu, że jeszcze dziś będzie z Nim w raju. W Niebie zdziwieni sytuacją, mówią: „problem w tym, że Jego jeszcze nie ma, poszedł do Szeolu wyciągnąć stamtąd umarłych, musisz poczekać…” Nieustannie intensywne to DZISIAJ, ale nie zamieniłabym go na żaden inny dzień. Za Kubusiem Puchatkiem muszę przyznać, że ten jest moim ulubionym 🙂
Najnowsze komentarze