Liturgicznie mamy już trzeci tydzień okresu zwykłego, czyli tego, który ma nam przypominać, że Bóg działa w zwykłej szarej codzienności. Bywa ona pełna poważnych zwrotów akcji – w zeszłym tygodniu odszedł mój ostatni Dziadek. Ufam, że po 92 latach życia ma się teraz dobrze w nowej rzeczywistości, szczególnie że dołączył do Babci, bez której życie było ciężko, i Wujka, który zupełnie niespodziewanie opuścił nas przed Bożym Narodzeniem. Bywają też zwroty trochę mniejsze, jak dzisiejsza decyzja o zdalnych, która wymaga ode mnie nieco przeorganizowania mojego życia. Nie każdy z nas doświadczy tego, co św. Paweł pod Damaszkiem, ale najważniejsze jak zareagujemy na mniejsze i większe przewroty, jakie czekają za kolejnym zakrętem. Ile razy mam okazję podzielić się swoją historią życia, to przypominam sobie ile niesamowitych rzeczy się wydarzyło przez to, że pozwoliłam się zaskoczyć i przyjęłam to, co wydawało się niemożliwe. Do tej refleksji gra mi piosenka Kwiatu Jabłoni   (https://www.youtube.com/watch?v=wj5e-ur03f4):

Niemożliwe nam się dostało
Nie ma powodu do łez
A każdy mówi, że mało
Musisz więcej niż chcesz

Mamy już to, co niemożliwe. Łatwo jednak stracić to z oczu, kiedy zalewamy się łzami z powodu niespełnionych oczekiwań, a chyba jeszcze bardziej kiedy rozglądamy się dookoła, przekonani, że wszyscy inni mają lepiej. Naprawdę za mało? Naprawdę muszę więcej niż chcę? Nie znam lepszego obrazu do tych pytań niż stare dobre onetimeblind. Jak się cieszę, że sobie ich odświeżyłam! Nie znalazłam z polskimi napisami, ale wydaje się, że słowa są zbędne – ostatnie zdanie brzmi: „dopóki nie będziesz potrafiła spojrzeć ponad to, jedyne co zobaczysz, to puszka coli” 😉 

Czasem wydaje się, że spojrzenie ponad codzienną puszką coli jest niezwykle trudne. Szczególnie jeśli na biurku piętrzą się niezałatwione sprawy i wiele rzeczy przytłacza. Większość z nas ma jednak z pewnością doświadczenie, że Jezus się przebija przez tę rutynę i potrafi zaskoczyć nawet tym, na co bezrefleksyjnie spoglądamy każdego dnia. Przychodzi dokładnie tak, by znaleźć drogę do naszego serca i robi to w sposób niesamowity. Działa tak od samego początku powoływania apostołów i chyba to mnie najbardziej pociąga w The Chosen – niemożliwe, a jednak zwyczajne. U Boga jak zwykle nic się nie wyklucza.

p.s. Ostatni komentarz na -> https://www.youtube.com/watch?v=o9jBO2TevZQ